Ostatnia dekada przyzwyczaiła nas do płynności. Problemem była nawet nadpłynność. Druk pieniądza musiał gdzieś znaleźć ujście i sporo spłynęło go do nieruchomości. Zyskały na tym wyceny chyba wszelkich rodzajów tego sektora. Konsekwencją nadpłynności jest oczywiście inflacja, a za nią idą przykręcenie kurka z funduszami, weryfikacja wartości aktywów, zabezpieczeń, naruszenie kowenantów… Gdzieniegdzie może być już gorąco.
Nadchodzi czas oportunistów, tych, co mają i są skłonni pożyczać, oczywiście na odpowiedni procent. Nie skończył się jednak jeszcze czas tych, którzy zarobili i mogą kupować. Najnowsze zakupy gruntów o tym świadczą. Z oportunistami walczą jeszcze deweloperzy, którzy odłożyli przez siedem tłustych lat. To będzie bardzo pouczające zmaganie. Najbliższe dwa, a może trzy lata zapowiadają się naprawdę ciekawie. Napisać, że czeka nas przetasowanie, to nic nie napisać. Wygląda na to, że już niedługo zobaczymy, kto pływał bez kąpielówek.