Wiatr zamiast kotła

Spojrzałem ostatnio na tytuły na okładkach „Property Insidera” sprzed roku i dwóch. Niektóre były dość dosadne. Wystarczy wspomnieć, że było coś o mieszaniu w kotle i przetrąceniu kręgosłupa – oczywiście nieruchomościom. Patrząc z tej perspektywy, tytuły na okładce najnowszego wydania wydają się jakieś lekkie, żeby od razu nie napisać: zwiewne.

Tak jak przed laty, nie chodzi nam o klikbajty, choć czytelników mamy coraz więcej. Tytuły mają oddać w kilku wyrazach coś, co opisywać trzeba elaboratami. I cieszę się, że przychodzą nam do głów te lżejsze. To oczywiście nie czas na krotochwile w nieruchomościach, ale – o ile dobrze odczytujemy sytuację – na horyzoncie pojawiają się lepsze widoki. Wiadomo, horyzont ma to do siebie, że nigdy nie można tam dotrzeć – kiedy już zawitamy do miejsca, które widzimy dzisiaj, na horyzoncie będzie przypuszczalnie zupełnie inny widok. Łatwiej idzie się jednak z wiatrem w plecy, a ten zaczyna chyba powiewać. Widać to trochę w biurach, inwestmencie, magazynach, a nawet handlu. Mieszkaniówka ma teraz pod wiatr, ale przez ostatnie lata płynęła na fali ślizgiem, może zmiana tempa nie jest taka zła? Przynajmniej kupujący mieszkania nie będą się raczej obrażać. Każdy ruch jest lepszy niż żaden.

A że nieruchomości nie stoją w miejscu, widać na kolejnych kilkudziesięciu stronach najnowszego „Property Insidera”. Zapraszam więc do lektury.

 

Tomasz Szpyt, redaktor naczelny

fot. Ungaro/Pexels

 

Prenumerata

Współpraca

Udostępnij artykuł
Napisane przez