Nie bez przyczyny tytuł tego wstępniaka nawiązuje do filmu sprzed ponad dwóch dekad. Wtedy dobrą osnową dla fabuły sensacyjnej była groźba wojny atomowej między mocarstwami, a terroryzm piął się dopiero w górę.
Sporo od tamtego czasu minęło i co jakiś czas pojawiały się nowe strachy, a ostatnimi laty nieźle w nie obrodziło: pandemia, wojna, inflacja, kryzys, można by jeszcze trochę powymieniać. Wszystkie one miały wpłynąć na rynek nieruchomości – i wpłynęły, nawet bardzo. Rynku tego jednak nie pogrążyły.
Jedne aktywa traciły na atrakcyjności, inne zyskiwały. Ostatnimi laty dołował duży handel, pod górkę mają biura, w magazynach kręci się wolniej, a dech odzyskują mieszkaniówka i PRS-y. Pytanie, na ile wystarczy rynkowi mieszkaniowemu paliwa. Nieco po cichu, ale konsekwentnie do czołówki atrakcyjnych sektorów doszusowują hotele. Oberwało im się porządnie w pandemii i nie wszystkie to wytrzymały. Okazuje się jednak, że to już historia i atrakcyjność tego segmentu nieruchomości rośnie, ale jeszcze nie w oczach wszystkich. Od kilku lat branża zerka też z zaciekawieniem na sektor centrów danych, dla którego dopalaczami mają być rozwój sztucznej inteligencji i IoT oraz związane z tym gigantyczne zapotrzebowanie na serwerownie. Sektor rośnie, lecz chyba nie aż tak szybko, jak się niektórzy spodziewali – choć to nie sprawia, że staje się nieatrakcyjny.
Atrakcyjnie chcieliśmy też skomponować najnowsze wydanie „Property Insidera”, w którym na czytelników czeka przyzwoita porcja nie strachów, tylko nieruchomościowych newsów.
Zapraszamy więc do lektury.