Jakkolwiek by spojrzeć, z wielu stron docierają kiepskie dane. Niektórzy próbują je pudrować, ale stanu rynku nieruchomości to nie poprawi. Jeszcze gorzej, gdy informacje ze źródeł, które onegdaj opływały w obfitość, nie docierają w ogóle. To może oznaczać jedno – zastój.
Widać to zwłaszcza po stronie inwestycyjnej i transakcyjnej. Pojedyncze jaskółki wiosny nie czynią, ale i tak miło, że się pojawiają. Trochę już widzieliśmy i był czas przywyknąć do cykliczności rynku nieruchomości, niemniej nigdy takie momenty nie są przyjemne i warto wyglądać zwiastunów poprawy.
Nie powinno więc dziwić, że zerknęliśmy w stronę najnowszych opracowań analizujących poprzednie dołki rynkowe, ich głębokość i porównujących obecne wskaźniki do nich. Co przyniósł rok 2023, widzieliśmy też w raportach firm doradczych. Obraz, jaki się z tego wyłania, nie jest przesadnie kolorowy. Niepokojąca jest zwłaszcza jedna konstatacja ekspertów, których analizie przyglądamy się w tekście tytułowym – dotychczasowe opracowania i sygnały, które ujrzały światło dzienne, mogą nie oddawać realnej kondycji rynku. Co się czai w głębinach?
Sami jesteśmy ciekawi, czego nie widać, staramy się zerkać dalej niż inni i dzielić się spostrzeżeniami z naszymi czytelnikami. Rzeczywistości pudrować jednak nie będziemy, ale jakkolwiek by wyglądała, wystarczy jej na solidną cotygodniową porcję nieruchomościowych newsów. Zapraszam więc do lektury najnowszego wydania „Property Insidera” i współpracy z nasza redakcją.