Próba powrotu do normalności

Początek tego roku zaznaczył się jako okres, w którym rynek nieruchomości po dłuższym czasie stymulowania różnego typu silnymi bodźcami, jak program Bezpieczny Kredyt 2 proc., mógł podjąć próbę powrotu do normalności, przez co należy przede wszystkim rozumieć odbudowę mocno wydrenowanej oferty deweloperskiej, przywrócenie względnej równowagi popytowo-podażowej czy wreszcie wyhamowanie dynamiki wzrostów cen nowych lokali.

Według danych Big Data RynekPierwotny.pl w efekcie przyśpieszenia statystyk nowych wprowadzeń po pierwszym półroczu oferta mieszkań deweloperskich na siedmiu głównych rynkach kraju wzrosła do 55,5 tys. z 43 tys. na koniec ubiegłego roku. Niestety wolumenowi nowych wprowadzeń w liczbie 35,3 tys. lokali nie dorównała sprzedaż, która w pierwszym półroczu wyniosła 28 tys., głównie za sprawą wyraźnego spadku mieszkaniowego popytu w drugim kwartale.

Aktualnie statystyki pierwotnego rynku mieszkaniowego, zarówno po stronie podażowej, jak i popytowej, ulegają dość wyraźnemu spowolnieniu. Powodem jest nie tyle okres wakacyjny, co przede wszystkim niepewność perspektyw wprowadzenia nowego programu kredytów preferencyjnych #naStart. Rekordowo wysokie ceny mieszkań w korelacji z wciąż wysokimi stopami procentowymi, w dodatku bez bliskich perspektyw ich obniżenia, dość zdecydowanie ograniczają popyt na kredyty mieszkaniowe. Ich wolumen systematycznie zniżkuje od początku roku z 25 tys. udzielonych w styczniu do zaledwie 15 tys. w maju.

W pierwszym półroczu ceny nowych mieszkań najbardziej wzrosły w Łodzi – o 8 proc., najmniej o 2 proc. w aglomeracji katowickiej. Średnio zwyżka w siedmiu głównych metropoliach kraju wyniosła równo 5 proc. W kolejnych miesiącach można oczekiwać dalszego spadku wzrostowej dynamiki, być może do pełnej stabilizacji, jednak raczej bez większych szans na mocniejszą korektę.

Rynek mieszkań z pierwszej ręki w drugiej połowie roku najpewniej czeka okres łagodnego spowolnienia koniunktury. Ostateczne zatwierdzenie kredytu #naStart może dać rynkowi umiarkowany impuls wzrostowy jego statystyk, ale raczej bez euforii. Gorzej, jeśli w koalicji rządowej górę weźmie opcja przeciwna jego materializacji. Wówczas niewykluczone jest pewne tąpniecie danych sprzedażowych, być może na wzór tego z 2022 r. A wtedy na kolejne ożywienie przyszłoby poczekać uczestnikom rynku mieszkaniowego do czasu odczuwalnego spadku stóp procentowych NBP.

 

Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl

Udostępnij artykuł
Napisane przez